cze 06 2009

Widok na raj


Komentarze: 1

            Dziubki mieszkają na czwartym piętrze czteropiętrowego bloku po niewłaściwej stronie Wisły. Blok ma jedną klatkę, przed nią zmęczoną życiem ławkę, trzepak i trochę zielonego, w związku z czym wszyscy się znają. Na Dziubków zawsze się mówiło Dziubki, choć w rzeczywistości nazywają się Państwo Dziubek i mają to wygrawerowane na złotej tabliczce, która jest przykręcona do drzwi. Ktoś kiedyś mówił, że w języku polskim właściwie wszystko się odmienia. A Dziubki się nie odmieniają. Młode Dziubki mają po 12 lat i są bliźniakami. Mają też rude włosy, podobnie jak ich ojciec – pan Dziubek. Ze starymi Dziubkami był od zawsze problem, bo Dziubkowa wiecznie przesiaduje w oknie i nasłuchuje kto idzie, albo o czym rozmawia. Tak ma, że lubi ploty i nie ma na nią siły. A zna wszystkich, z całego osiedla. Bo tu jest sześć takich czteropiętrowych bloków, a w każdym z nich taka Dziubkowa. Jak się czasem w spożywczaku pani Lulakowej spotkają to dopiero jest bal, wszystkich w okolicy palą uszy. A stary Dziubek to jest dopiero historia. Jeśli rude jest wredne, to stary Dziubek całym swoim jestestwem stanowi potwierdzenie tej tezy. Poza tym wszystko wie lepiej, choć jeśli użyć przy nim słowa, którego nie rozumie, na przykład „antyteza” albo „irracjonalny” przestaje się wymądrzać i tylko mówi z politowaniem: „Oj, oj… Oj” i się uśmiecha. Też oczywiście z politowaniem. Widać że nic nie kapuje. Lubię czasem pogadać sobie ze starym Dziubkiem. O samochodach, albo o polityce. Generalnie Dziubek oba te tematy ma w małym palcu: „Fiaty są najlepsze, a za komuny żyło się lepiej i nikt mi nie powie, uch!”. Czasem mu mówię o tych fiatach i o tej komunie, i bywa że Dziubek już za drugim „Oj, oj…” robi się bordowy na gębie.

            Młode Dziubki są jak szarańcza i nie bardzo da się przed nimi ukryć, bo działają we dwóch, a przy tym zwykle z zaskoczenia. Mają trochę z matki: „Gdzie idziesz, dlaczego i po co?” i trochę z ojca: „A co ty tak chodzisz w takich podartych dżinsach, nie stać cię na nowe?”.

            Stara Dziubkowa pracowała w Społemiaku. Nawet chyba kierowniczką była. Całe życie od poniedziałku do piątku, punktualnie o 16:20 od przystanku autobusowego szła i dźwigała minimum dwie pękate siaty. Stąd wszyscy członkowie rodziny Dziubek, solidarnie byli grubasami ponad miarę.

            Dziubki się wiecznie żarli z Panuszkiewiczami spod trójki. Nie wiadomo było o co poszło, ale po pierwsze to było dawno, a po drugie Dziubkowa na Panuszkiewiczowej i Panuszkiewiczowa na Dziubkowej powiesiła tyle psów, że już nikomu się tego słuchać nie chciało. Choć trzeba przyznać, że Panuszkiewiczowa mniej wieszała psy.

 

pocztowka : :
07 czerwca 2009, 15:22
Dobrze, że ja takich sąsiadów nie mam, bo to nie złe utrapienie.

Dodaj komentarz